Polacy za granicą wciąż nie mogą zapisywać się do rejestru wyborców

Polacy mieszkający za granicą nadal nie mają możliwości zapisania się do udziału w nadchodzących wyborach parlamentarnych, które odbędą się 15 października 2023 roku. Mimo że wielu z nich pragnie oddać swój głos, Ministerstwo Spraw Zagranicznych (MSZ) nie wydało jeszcze informacji dotyczących liczby i lokalizacji zagranicznych komisji wyborczych, które zostaną utworzone.

Tym razem bez głosowania korespondencyjnego

Aby Polacy za granicą mogli oddać swój głos, konieczne jest zarejestrowanie się w wybranej komisji wyborczej, a także posiadanie ważnego polskiego dowodu tożsamości, takiego jak dowód osobisty lub paszport. Tym razem nie ma możliwości oddania głosu korespondencyjnie, co podnosiło wiele organizacji polonijnych z całego świata.

Polonia głosuje na warszawskie listy wyborcze. W poprzednich wyborach parlamentarnych do głosowania było uprawnionych prawie 350 tys. osób przebywających za granicą. Ostatecznie zagłosowało 314 tys., czyli prawie 90 procent. Te głosy stanowiły aż 1/4 wszystkich głosów oddanych na warszawskie listy.

Kiedy decyzja o liczbie okręgów wyborczych?

Procedura tworzenia obwodów wyborczych za granicą jest uregulowana przez Kodeks Wyborczy. Główną odpowiedzialność za organizację głosowania poza granicami kraju ponosi MSZ, a nie Państwowa Komisja Wyborcza. Proces ten obejmuje konsultacje z konsulatami i ambasadami, które oceniają liczbę Polaków przebywających na ich terenie i przekazują te informacje do MSZ. Ostateczna decyzja dotycząca utworzenia zagranicznych obwodów jest podejmowana po konsultacjach z Państwową Komisją Wyborczą.

W poprzednich wyborach do Sejmu i Senatu, Polacy mogli głosować w 320 zagranicznych komisjach, z największą liczbą komisji działających w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Niemczech. Jednakże, w obecnej kampanii wyborczej, nadal nie znamy liczby utworzonych obwodów. MSZ ma ustawowy termin do 25 września, aby ogłosić tę decyzję, ale jak dotąd informacje te nie zostały udostępnione. Zapowiedziano jedynie, że MSZ zwiększy ich liczbę w stosunku do liczby obwodów w wyborach w 2019 r.

Niestety, konsulowie nie prowadzą stałego rejestru wyborców, co utrudnia dokładne oszacowanie liczby osób chcących głosować za granicą. Z uwagi na połączenie wyborów parlamentarnych z referendum, członkowie komisji wyborczych zostaną obciążeni znacznie większą pracą. MSZ obiecuje zwiększenie obsady w najbardziej obciążonych placówkach, starając się sprostać nowym wymaganiom. Niedawno odwołany wiceminister spraw zagranicznych, Piotr Wawrzyk podkreślał, że konieczne jest dostosowanie się do zdolności operacyjnych poszczególnych placówek zagranicznych, aby sprostać wyzwaniu obsługi większej liczby obwodów głosowania.

Głosy oddane, ale niebyłe

Warto również zaznaczyć, że zgodnie z przepisami Kodeksu Wyborczego zagraniczne komisje wyborcze mają tylko 24 godziny na przeliczenie wszystkich głosów. Jeśli się tak nie stanie, głosowanie w tych obwodach uważa się za „niebyłe”. Przepis ten znajduje się w prawie wyborczym od 2001 r. i dotąd nie pojawiały się problemy z jego egzekwowaniem. Jednak tym razem komisje będą liczyć głosy również oddane w referendum, co może znacznie wydłużyć ten czas. Istnieje więc obiektywne zagrożenie, że nie zdążą tego zrobić, a co za tym idzie - wszystkie głosy, nawet te policzone, nie będą brane pod uwagę. Wielu prawników oraz Rzecznik Praw Obywatelskich zgłaszają poważne zastrzeżenia co do tego przepisu wskazując na jego potencjalne problemy oraz ograniczenie podstawowych praw obywatelskich w zakresie czynnego prawa wyborczego. 

Lukas Soltysiak à la Herr Hamburger
www.herrhamburger.de