List od Prezydenta

 

To takie sympatyczne, to wyraz dbałości, zatroskania i pełnych odpowiedzialności starań -  mówią mieszkańcy Sopotu, czytając kolejny, adresowany do nich list od prezydenta Jacka Karnowskiego. Gospodarz Miasta pisze w nim: „Sopot pięknieje i przyciąga. Turyści polscy i zagraniczni zauważają zawsze pieczołowicie odnowione kamienice. Dzięki zaangażowaniu mieszkańców miasta i wsparciu finansowemu miasta jest już ponad 360 zrewitalizowanych budynków, w większości otoczonych piękną zielenią. Bardzo zmieniły się także osiedla spółdzielcze. To powód do dumy dla nas wszystkich. Wiele zmian w mieście nie byłoby możliwych bez skutecznego pozyskania środków europejskich. Słuchamy koncertów dla Mieszkańców w odnowionej Operze Leśnej, kibicujemy najlepszym lekkoatletom świata w Ergo Arenie, a po sąsiedzku mamy zrewitalizowany hipodrom, gdzie na co dzień kilkaset dzieci rozpoczyna swoją przygodę z końmi. Możemy rozwijać żeglarstwo, zarówno to w szkołach dla wszystkich sopockich gimnazjalistów, jak i to zawodowe, na najwyższym światowym poziomie, dzięki temu, że wybudowaliśmy marinę i nowy klub żeglarski. Wkrótce rozpoczniemy remont stadionu Ogniwa. Te wszystkie inwestycje i wiele, wiele mniejszych, często niewidocznych, bo związanych z wymianą sieci kanalizacji deszczowej to prawie 300 milionów z Unii Europejskiej w ciągu 10 lat. Dzięki tym inwestycjom, z których tak chętnie Państwo korzystacie, rozwijamy także nasz główny przemysł czyli turystykę. Wpływy z tego tytułu stale rosną. W zeszłym roku do budżetu miasta z turystyki wpłynęło 24 mln złotych. W tym roku, dzięki temu, że sezon był bardzo udany ze względu na pogodę i ofertę wydarzeń kulturalnych i sportowych środki te będą jeszcze większe, szacujemy, że około 30 milionów złotych.”  

 

Właśnie wróciłam z Sopotu i muszę przyznać, że zrobił na mnie fascynujące wrażenie. Owszem, były drobiazgi, których nie akceptuję, które mnie nieco poirytowały, ale przyznam, że w porównaniu do przemian jakie ostatnio dokonały się w mieście są one znikome. Sopot urzeka urodą, jest przyjazny, a jego mieszkańcy mili i życzliwi sobie i gościom. Jakże spodobały mi się leżaki na Placu Przyjaciół Sopotu, mały, kameralny placyk za Spatifem z rzeźbą Jasia Rybaka i fontanną, staw i jego otoczenie przy Okrzei, rynek przy Polnej, który ma swój niepowtarzalny klimat i słynne Sopotello, czyli handlowy i artystyczny „pchli targ” , czyste ulice i zadbane ogrody na Lipowej, Władysława IV, Mickiewicza, Wybickiego, Chopina... Wymieniać można wiele, bo piękno Sopotu, architektura i zieleń są doprawdy nieporównywalne z niczym w Europie. Niektórzy mówią, że jest jak w Nicei, albo i w Taorminie, bo schodzi się w dół  ku morzu rozegranemu falami. Uważam, że jest piękniej, bo przyplażowe tereny, parki, skwery, teatr im. Agnieszki Osieckiej, także restauracje i hotele są imponujące, a przy tym na wskroś osobliwe i wyjątkowe.

 

 

Co najważniejsze, wszystko w Sopocie ma swą historię, legendę, wymowę i przeznaczenie. Jakże spodobała mi się inicjatywa Muzeum Sopotu nazwana „Sopocianie”. Jest to projekt, który planowany na kilka lat będzie służył do stworzenia kompendium wiedzy o mieszkańcach, będzie swoistą encyklopedią Sopotu. Już teraz spacerując ulicami miasta trafimy na interesujące wystawy plenerowe, jak choćby ta przed molo, która przedstawia sopocian z lat 1950 – 1970 i druga przed kościołem garnizonowym pod wezwaniem św. Jerzego u zbiegu Obrońców Monte Cassino i Kościuszki. Przedstawia ona historię niemieckiej, fabrykanckiej, pochodzącej z Łodzi rodziny Herbstów. To oni byli właścicielami jednej z najpiękniejszych willi przy ul. Kościuszki, fundatorami dzwonów dla kościoła Gwiazda Morza, sponsorami i sopockimi filantropami.

 

Polskość i niemieckość Sopotu to temat wciąż żywy, zajmujący i niekiedy niesamowity za sprawą dramaturgii wydarzeń lat 1939 - 1945. Przekonałam się o tym, oglądając filmy o Polakach i Niemcach zamieszkałych w Sopocie przed wojną, w czasie okupacji i po wyzwoleniu. Zrealizowały je panie Joanna Cichocka Gula – autorka przejmującego dokumentu „Polonia sopocka” i Justyna Mazur twórczyni filmu „Sopocianie – czas nadziei”. Także rozmowa z państwem Nowakowskimi okazała się pouczająca i inspirująca do dalszych poszukiwań w tym temacie.

 

Zatem nie tylko dla zdrowia, wytchnienia i rozrywki odwiedzajmy Bałtycką Perłę, ale i dla wrażeń duchowych, wzruszeń i  pozyskania pozytywnych emocji. Jest w Hamburgu spore grono sopocian. Wymieniamy się wrażeniami z podróży, dzielimy spostrzeżeniami, wspominamy i planujemy kolejne wyjazdy. Przyznać trzeba, że w tym hambursko – sopockim towarzystwie jest wielu ludzi sukcesu, którzy zdobywszy autorytet i uznanie promują swoje miasto. Należą do nich mec. Andrzej von Borne, inż. Zbigniew Jascholt, kpt Andrzej Piskorzyński i sporo innych. Chcielibyśmy jeździć do Sopotu częściej, powracać tam po radości i siły, uczyć się miłości do miejsc, które z różnych przyczyn przyszło nam opuścić. Postanowiliśmy też, że będziemy tą grupą, która odpisze prezydentowi na jego list i zachęci go do owocnej dalszej pracy. Wierzymy, że Sopot pozostanie nadal pod jego „pieczą”, a pobyt w nim dla każdego będzie źródłem satysfakcji. Namawiamy także  sopocian rozsianych po całych Niemczech do opisywania swych doznań , przeżyć i wspomnień. Będą z pewnością interesujące, zarówno te autorstwa młodych, jak i starszych generacji! 

 

Sława Ratajczak