Kolejna odsłona polskiego dramatu?

 

Po wielu miesiącach obserwania tego co się dzieje w naszej Najjaśniejszej, zarówno w sferze politycznej, ekonomicznej jak i społecznej, po sposobie uprawiania polityki rządowej w naszym kraju, jak też próbach przeniesienia tej dzisiejszej parlamentarnej pełnej nienawiści, kłamstwa i oszczerstw, retoryki, na grunt europejski - zadałem sobie pytanie.

 

- Ile czasu pozostało jeszcze by cieszyć się naszą wolną i suwerenną Ojczyzną ?!

 

Przed kilkoma laty napisałem nieco polityczne opowiadanie, w którym opisałem moje obawy, mój niepokój związany z przyszłością mojego narodu, opowiadanie które ukazało się w tym roku na kartkach mojej najnowszej książki „Sakrum – Profanum i... Kresy".

Oto jego krótki fragment:

 

No tak, ale o czym to ja myślałem? Właśnie - niezgoda i podziały, jakie panowały w narodzie w owym przedrozbiorowym okresie, i jakie panują dzisiaj wśród Polaków, w gruncie rzeczy są takie same i prowadzą prostą drogą do kolejnej tragedii, do utraty, po raz kolejny naszej suwerenności. Tylko patrzeć, jak wykluje się nowa Targowica. A może ona od dawna już istnieje? Z jednej strony nieudolny rząd, sprawiający wrażenie, że robi coś dobrego dla kraju, forsujący (często dosyć kontrowersyjne) ustawy, który nie potrafi poradzić sobie z przeprowadzeniem najprostszych, potrzebnych i jakże bardzo istotnych dla sprawnego funkcjonowanie państwa reform, a tak naprawdę prowadzący brutalną walkę z opozycją o utrzymanie się za wszelką cenę przy władzy. Z drugiej tak zwana opozycja, nie mająca nic wspólnego z prawdziwą, w całym tego słowa znaczeniu opozycją parlamentarną. Jej zadaniem powinno być konstruktywne przeciwdziałanie w przypadku niekorzystnych lub niebezpiecznych dla interesu narodowego decyzji podejmowanych przez rząd, czy też blokowanie ustaw szkodliwych dla prawidłowego funkcjonowaniu naszego państwa.
Taka jest rola demokratycznej opozycji w nowoczesnym państwie. Tymczasem zadanie, jakie na siebie przyjęła dzisiejsza opozycja w Polsce, to nie praca na rzecz przyszłości w duchu dla dobra narodowego, lecz prowadzenie polityki zamętu, którym jedynym celem jest niedopuszczenie do tego, by rządowi udało się zrealizować cokolwiek z tak zwanych obietnic przedwyborczych. Niestety, dzięki tej pełnej nienawiści postawie ugrupowań politycznych (mam tu na myśli zarówno PIS i PO, oraz ich ugrupowania statelickie),retoryce jaką w stosunku do siebie i innych, stosują, do głosu coraz częściej dochodzi skrajna prawica i ugrupowania o charakterze czysto nacjonalistycznym, często wspierane (niestety) przez instytucje kościelne.

 

 

Polska po raz kolejny, powoli, ale widocznie staje się na arenie międzynarodowej mało wiarygodnym partnerem zarówno w sferze społecznej jak i gospodarczej. Coraz częściej słychać opinie, że naród polski jest na tyle skłócony, że Polacy nie są w stanie się samodzielnie rządzić.

 

 

Tam gdzie w miejsce zgodnie współdziałających ze sobą w celach obrony tożsamości narodowej, rozwoju gospodarczego i społecznego kraju organizacji rządowych, społecznych i religijnych do głosu dochodzi żądza władzy, pieniądza oraz wpływów, wcześniej czy później dojdzie też do ogólnospołecznych konfliktów.
Stare, mądre przysłowie, że „zgoda buduje, a niezgoda rujnuje” zwłaszcza dzisiaj nabrało szczególnego znaczenia.

 

 

W ciągu ponad trzystu ostatnich lat Polska była elementem rozgrywek pomiędzy Wschodem i Zachodem, i to się nie zmieniło. Zmieniły się natomiast metody tych rozgrywek. Dzisiaj nikomu niepotrzebne jest poszerzanie granic. Przecież jesteśmy w jednej Europie. Dzisiaj, jeżeli nie siłą, to sprytem, poprzez działania ekonomiczne, gospodarcze oraz politykę międzynarodową można skutecznie ograniczać suwerenność i niezależność narodów słabszych, do których niestety i my należymy. Bo przecież nie ma nic za darmo. Prawdą jest, że jesteśmy już prawie całkowicie uzależnieni od obcego kapitału i przemysłu. Nasze zadłużenie jest tak wysokie, że nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić, w jaki sposób je spłacimy. Jednak nie to mnie najbardziej niepokoi. Boję się tego, że retoryka i metody walki politycznej, jakie stosują rząd, opozycja i kler doprowadzą do tego, że i tak podzielony już naród w swojej niemocy rozpocznie walkę wewnętrzną, a to z koleii doprowadzi do…? - To czego nie widać wewnątrz, gdzie negatywne emocje, a nie zdrowy rozsądek zaślepiają umysły, doskonale widać z zewnątrz, z boku. A widać wiele analogii z okresem przedrozbiorowym, czasem wręcz z czasem rozbiorów.”

 

Niestety ostatnie wydarzenia jakich jesteśmy świadkami a dotyczące wyborów, wypowiedzi polityków (tych przegranych i tych wygranych) przypominają mi okresy najciemniejszej polskiej historii ostatnich kilkuset lat, począwszy od Sejmu Czteroletniego, poprzez wybory pierwszego prezydenta G. Narutowicza itd. Przykładów podziałów i niezgód prowadzących do nienawiści społecznej w naszej kochanej Ojczyźnie można by mnożyć. Zawsze kończyło się to naszą tragedią.

 

 

To prawda – wiele błędów wydarzyło się podczas trwania ostatnich wyborów, zbyt wiele, by można je traktować pobłażliwie, by przejść obok nich spokojnie. Jednak w żadnym wypadku nie może być to powodem do tego by nawoływać do buntów społecznych. Myślę, że mądrość narodu, a szczególnie tych którzy mają w nim coś do powiedzenia, nie zakłóci tak zwanego „miru” w naszym kraju i nie doprowadzi do kolejnej destabilizacji, a wprost przeciwnie. Mam nadzieję, że ci dla których losy naszego kraju przedstawiają wartość nadrzędną, odrzucając wszelkie animozje, uczynią wszystko by rozwiązać ten wyjątkowy problem w sposób pokojowy, zgodnie z prawem, w poszanowaniu wartości narodowych, a co najważniejsze na drodze kompromisów.

 

W Parlamencie Europejskim przedstawiciele naszego kraju (PIS-u) poprosili Europę o pomoc w rozwiązaniu naszego (wewnętrznego) konfliktu, oskarżając innych przedstawicieli części naszego narodu o wiele spraw (między innymi o fałszowanie wyborów). Nie potrafię zrozumieć jakim celom przyświeca tego typu postępowanie?! Często, kiedy nie potrafimy ze sobą rozmawiać, kiedy nie potrafimy rozwiązywać naszych własnych problemów dotyczących naszego kraju na własnym podwórku, zwracamy się o pomoc w rostrzyganiu sporów do stron trzecich. Czy to brak zdrowego i patriotycznego rozsądku, czy też celowe działanie na szkodę naszego kraju popycha (nie po raz pierwszy) niektórych mieniących się „prawdziwymi Polakami” (określenie często nadużywane przez parlamentarzystów) do tak idiotycznych - moim zdaniem – rozwiązań, tego nie wiem. Czyżby nasza tragiczna historia niczego nas nie nauczyła? Wielokrotnie w przeszłości korzystaliśmy z takiej pomocy i zawsze wychodziliśmy na tym źle. Przypomnijmy sobie Konrada Mazowieckiego, Bogusława Radziwiła czy też St.Augusta Poniatowskiego. Przykładów takich jest o wiele więcej. Nieumiejętność roztrzygania sporów we własnym gronie, brutalna, daleko wybiegająca poza ramy kultury dyplomatycznej walka o władzę z zastosowaniem najprymitywniejszych elementów propagandowo - filozoficznych, opracowanych w XV wieku przez Maciavellego, uzupełnionych filozofią Fryderyka Nitschego, za każdym razem razem ponosiły za sobą ofiary społeczne i narodowe. Świadczyły o słabości naszego państwa i podważały jego zarówno autorytet jak i wiarygodność.

 

 

Panowie parlamentarzyści, i senatorowie. Działacze PIS-U, PO, SLD, SP i wielu innych ugrupowań, zarówno z prawej jak i lewej strony ! - Zastanówcie się nad tym dokąd prowadzi nasz kraj wasza polityka, wasza nienawiść, wasz cynizm i pazerność władzy. Siądźcie poraz kolejny do okrągłego stołu i jak Polak z Polakiem, pokażcie swoją dojrzałość polityczną i prawdziwą troskę o naszą Ojczyznę, by w przyszłości historia oceniła was nie jak zdrajców narodu, ale patriotów.

 

 

Roman Zygmund Brodowski