Ilona Łuczynska z Essen, pisarka pisząca emocjami  

 Autorka ze swoją pierwszą ksiazka 1

Od kiedy wiedziałaś, że będziesz pisać powieści i wydawać książki? Ile miałaś lat, kiedy napisałaś pierwszą powieść?

Od 2019 roku, wcześniej nigdy o tym nie myślałam. Namówili mnie do tego znajomi, którzy wielokrotnie twierdzili, że mam literacki sposób wysławiania się. Było to około 37 roku mojego życia.

Czy już w szkole lubiłaś pisać?

Nigdy nie robiłam błędów. Wypracowania z języka polskiego pisałam na poziomie dobrym.

Jak długo trwało napisanie pierwszej powieści?

Moją pierwszą powieść „Siła nadziei” pisałam niecałe trzy miesiące. Sama byłam zszokowana z jaką lekkością mi to przyszło. Jak już usiadłam to pisałam niemal ciągiem, zarówno w dzień, jak i w nocy. Później długo czekałam na odpowiedzi z wydawnictw.

Często poprawiałaś rękopis?

Oczywiście, bardzo często się poprawia, zarówno gramatyczne sformułowania, jak i fabułę. Często zasiadając do pisania znam tylko główny zarys powieści. Nie znam zakończenia, ani nawet rozwoju wypadków. To przychodzi w trakcie pisania. Można nawet powiedzieć, że książka pisze się sama.

Jak wygląda proces wydawniczy? Czy trudno jest znaleźć wydawcę?

Po napisaniu powieści trzeba znaleźć wydawcę. Wydawnictw jest na rynku bardzo dużo. Nie jest łatwo debiutantom. Trzeba wysłać maszynopis do co najmniej kilkudziesięciu wydawnictw i często czekać nawet pół roku na odpowiedź.

Czy na takim pisaniu można na zarobić?

Udaje się to naprawdę nielicznym.

Skąd czerpiesz inspirację do pisania powieści?

Przykłady i fabułę biorę z życia i z programów dokumentalnych. Na przykład pomysł na napisanie o przygodach bezdomnej dziewczyny, bohaterki „Siły nadziei” przyszedł mi podczas bezsennej nocy. Często pomysły przychodzą w różnych, najbardziej nieoczekiwanych sytuacjach. Zapisuję je więc w telefonie i później wykorzystuję podczas pisania.

Czy sama też dużo czytasz?

Tak, bardzo dużo czytam, ostatnio też i słucham audio boki o tematyce obyczajowej. Lubię też thrillery. Chętnie czytam książki Danki Braun, u której zazdroszczę wręcz bogactwa słownictwa. Jednak moim prawdziwym guru pisarskim jest Chris Carter.

Spotykasz się często z komentarzami czytelników?

Tak, czytam komentarze na temat moich powieści na portalach czytelniczych, jak np. lubimyczytać.pl. Zdecydowana większość czytelników pisze, że płacze podczas czytania moich książek i doznaje różnych wzruszeń.

A czy spotkałaś się z jakimś szczególnym komentarzem, recenzją?

Kiedyś napisała do mnie kobieta, która po przeczytaniu mojej książki odważyła się zgłosić na terapię. Inna czytelniczka napisała, że po przeczytaniu książki wie już jaką podjąć decyzję w stosunku do swojego partnera.. Po takich komentarzach uświadamiam sobie jaka odpowiedzialność na mnie, jako autorce ciąży.

O czym są Twoje powieści?

Przede wszystkim o pokonywaniu traum.

Czy masz jakieś życiowe plany, cele związane z pisarstwem?

Nie robię planów. Ogranicza mnie w tym moja przewlekła choroba. Nie mogę też przez to uczestniczyć w spotkaniach z czytelnikami w Polsce. Żyję więc dniem dzisiejszym.

Nad czym pracujesz obecnie?

Przygotowuje się do napisania powieści, gdzie bohaterkami będą dwie kobiety, jedna z nich będzie ofiarą przemocy domowej, natomiast druga nie będzie mogła mieć dzieci, Więcej powiedzieć nie mogę.

Co jest najtrudniejsze dla Ciebie w procesie pisania?

Najtrudniej zabrać się za napisanie pierwszych zdań, bo kiedy już zacznę, to jest to niemal jak uzależnienie.

Czy masz pokusy na napisanie kontynuacji jakiejś Twojej książki?

Nie, to są historie zakończone. Na zakończenie każdej powieści zamieszczam epilog z krótką informacją, co działo się dalej z bohaterami. Poza tym jest mnóstwo innych tematów do opisania.

Ile czasu zajmuje Ci napisanie powieści.

Jak wspomniałam „Siłę nadziei” pisałam niecałe trzy miesiące, „Demony przeszłości” ponad pół roku.

Co Cię motywuje do pisania?

Chęć pomocy ludziom oraz sobie. Pisanie również, nie ukrywam, dowartościowuje mnie. Czuję, że robię coś pożytecznego?

Co interesuje Cię poza pisaniem książek?

Psychologia, medycyna i kryminalistyka. W wolnych chwilach również szydełkuję.

Czy mąż jest pierwszym recenzentem Twoich książek?

Tutaj mąż powinien się zawstydzić, bo nie przeczytał ani jednej mojej książki. Czasami zasięgam jego porady. Pierwszymi czytelniczkami maszynopisu są między innymi moje koleżanki, które kiedyś były moimi klientkami w okresie, kiedy prowadziłam handel książkami.

Czy dopada Cię niemoc twórcza?

Rzadko. Momenty zatrzymania się trwają ewentualnie kilka godzin. Czasami też moja choroba nie pozwala mi na dłuższe pisanie.

Jak myślisz, czy za 20 lat nadal będą biblioteki, w których będzie można wypożyczyć pachnącą farbą drukarską książkę?

Mam nadzieję, nie wyobrażam sobie świata, w którym nie będzie papierowych książek.

Jak wyglądała Twoja emigracja? Czy to był jakiś długotrwały proces?

Przyjechałam do Niemiec w 2013 roku, całkiem zwyczajnie. Mąż znalazł w Niemczech pracę i przyjechałam razem z nim. Nic mnie w Polsce nie trzymało. Dobrze się tutaj czuję.

Jak wygląda dzień pisarki?

W moim przypadku bardzo prozaicznie. Zajmowanie się domem. Nie mam ustalonych godzin pisania, ani nawet ulubionego miejsca. Zwyczajny prozaiczny dzień.

Gdzie można kupić Twoje książki, zwłaszcza ostatnią „Nie jesteś sam” która ukazała się we wrześniu?

W różnych księgarniach internetowych, a także za moim pośrednictwem, pisząc do mnie facebookową wiadomość.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Leonard Paszek