Ilekroć jestem w Akwizgranie, udając się do słynnej, tamtejszej Katedry, zatrzymuję się przy pomniku św. Stefana - króla Węgier. Znajduje się on tuż przy murze świątyni, przy Kaplicy Węgierskiej, od strony Muensterplatz.
Ta niezwykle piękna rzeźba w brązie, autorstwa współczesnego, wybitnego artysty Imre Vargi ( laureata Herder Preis z 1982 roku) przedstawia węgierskiego władcę, zwanego Apostołem Węgier, człowieka o niepozornej posturze ( jak większość ludzi średniowiecza), w lekkiej zbroi, zstępującego ze schodów.
Głowę zdobi mu diadem z krzyżem, na ramionach ma złocony płaszcz królewski, niczym z tafty lekko udrapowany i spięty klamrą – znak majestatu i władzy. W prawej ręce trzyma relikwie narodowe – symbol państwowości i przetrwania Węgier - słynną, świętą koronę, zwaną Sancta Corone, której oryginał przechowywany jest dziś w budapesztańskim Parlamencie. Oblicze króla znamionuje dobroduszną prostotę. Jest w nim zatroskanie, powaga, skromność i ludzkie zmęczenie. Wydaje się, że wybiera się w drogę i przewiduje jej trudy, że świadom jest odpowiedzialności za naród, który dopiero co kształtuje swą państwowość i buduje jedność.
Spoglądając na to niezwykłe dzieło sztuki, ufundowane przez węgierskich pielgrzymów w 1993 roku, myślę o tym, jak wiele łączy Polskę i Węgry i od jak dawna związani jesteśmy z Akwizgranem. Oba państwa w tym samym czasie wkroczyły na arenę dziejów Europy, oba dokonały chrystianizacji , której patronował święty Wojciech i oba z jednakowym uporem walczyły przez wieki o swą wolność. W słynnej miniaturze dedykacyjnej z Ewangeliarza z Akwizgranu opata Liuthara, przedstawieni zostali obok siebie: święty Stefan i Bolesław Chrobry – obaj władcy z włóczniami wspartymi o ramiona.
Choć ich wizerunek i jego symbolika budzą kontrowersje historyków, nie ulega wątpliwości, że obaj odwiedzili Akwizgran i w jednakowej mierze czuli się sprzymierzeńcami cesarza Ottona III, braćmi Augustusa z rodu Ludolfingów. Jakże nie odwołać się przy okazji do słynnego zjazdu w Gnieźnie w roku 1000? Cesarz zdjął wówczas ze swej głowy diadem cesarski i włożył go na głowę Bolesława, a na dowód przymierza i przyjaźni dał mu w darze gwóźdź z z krzyża Pańskiego wraz z włócznią św. Maurycego. Nie koronował polskiego króla, tenże sam doprowadził do koronacji w roku 1025. Nie wiemy natomiast, czy Otton III spotkał się ze Stefanem, czy korona została na Węgry wysłana, czy nadana mu w Rawennie.
Jedno pewne, obaj królowie; Piast i Arpad zyskali w swych państwach zwierzchnictwo nad Kościołem zatwierdzone przez papieża Sylwestra II i utworzyli zgodnie z jego zaleceniami biskupstwa. Zostali tym samym przyjąci do wspólnoty królów chrześcijańskiej Europy. Z postacią Ottona III kojarzy się spokrewniona z nim polska Królowa Rycheza( żona Mieszka II, o której współczesny historyk niemiecki Peter Schneider mówi, że jest symbolem polsko-niemieckiego pojednania. ) Wspomniana zaś Kaplica Węgierska, którą odwiedzają obowiązkowo tłumy pielgrzymów znad Dunaju, wybudowana została w swych początkach (1367), za złote monety ze skarbca króla Ludwika I Węgierskiego, władcy Węgier i Polski, wnuka naszego króla Łokietka, ojca królowej Jadwigi. (Jej małżeństwo z księciem Jagiełłą i chrzest Litwy, to dalszy etap chrystianizacji Europy.) I to także jeszcze jeden polski akcent w tej niebywałej świątyni, której dzieje mają rozmaite polskie implikacje i wpisują się w w szerszy kontekst europejskiego i polskiego dyskursu historycznego.
Sława Ratajczak