To by było na tyle…

 

I to by było na tyle – takimi słowami zaczynać to raczej coś niestandardowego. Ale ja dziś tak zacznę, bo nasz udział w Mistrzostwach Świata 2014 w Brazylii dobiegł końca. Choć mamy dopiero rok 2013, a my nie jesteśmy wcale w Ameryce Południowej. To by było na tyle, jeśli chodzi o trenera Fornalika. To by było na tyle, jeśli chodzi o kilku piłkarzy naszej reprezentacji. To by było na tyle, jeśli chodzi o naszą obecną drużynę. To by było na tyle, jeśli chodzi o nasze nadzieje. To by było po prostu na tyle!


Nie było wcale barszczu ukraińskiego, jak można było oczekiwać. Na Ukrainie nie zagraliśmy może perfekcyjnie, może nie idealnie, może nie wystrzegliśmy się błędów, może i przegraliśmy. Ale nie było wcale katastrofy, na jaką byliśmy przygotowani po ostatnich meczach naszej kadry, po decyzjach selekcjonera, bo całym tym medialnym maglu… Nie było też angielskiej herbatki! Wczorajszy mecz pokazał, że nasza drużyna jeszcze umie piłkę kopać! I choć kilka razy Robert Lewandowski nie ucelował, choć Grzegorz Wojtkowiak pomógł Kamilowi Glikowi w tym, żeby Steven Gerrard trafił piłkę do naszej siatki, wcale nie było źle. Przegraliśmy 2:0, ale graliśmy naprawdę dobrze (jak na obecne warunki). I choć o tych eliminacjach chcemy szybko zapomnieć, to nie zapomnimy tych dwóch pojedynków z reprezentacją Anglii – potencjalnie najsilniejszym rywalem w naszej grupie (w praktyce też – awansowali przecież do Brazylii z pierwszego miejsca). Bo i w Warszawie pokazaliśmy klasę i byliśmy wręcz drużyną lepszą, choć tam zakończyło się to tylko remisem (pomijając okoliczności stadionowego dachu), i w Londynie nie było się czego wstydzić. Nic dziwnego, że dzień przed meczem na Wembley angielskie media wcale nie przechwalały się, ale z respektem publikowały wizerunek naszego najlepszego (w Dortmundzie) napastnika.

 

I szkoda… Bo ta końcówka jakaś taka wyjątkowo ładna w wykonaniu naszych kopaczy. Tym większy żal, że tak to wszystko zakończyć się musiało… Ale niestety, zakończyło się to w momencie traconych punktów na przykład z drużyną z Czarnogóry. Wiele nie zabrakło, ale jakby spojrzeć na poziom naszej gry w meczu z Czarnogórą albo San Marino i porównać to z warunkami gry jakie zapewniliśmy wczoraj Anglikom… To faktycznie, zabrakło wiele. Całe lata świetlne. Bo choć piłka nożna jest sportem, a w sporcie raz wychodzi, a raz nie, to jednak jakiejś powtarzalności my, kibice reprezentacji, chyba mamy prawo oczekiwać. A tej nie ma ani w wyjściowym składzie naszej drużyny, ani w stylu gry. Gdzie więc mowa o wynikach?

 

Choć zagraliśmy dwa nie najgorsze mecze, nie zdobyliśmy nawet 1 punktu! Nie oszukujmy się, że z nowym trenerem coś się zmieni, bo od lat trwa to samo. Selekcjoner pracuje rok, dwa, góra trzy i jest do odstrzału, bo mu nie wyszło.. Czego my chcemy? Drużyny? Czy może raczej wróżki, która z niczego zrobi coś? Ale sport to nie czary! Tak często mówimy o zachodnich drużynach, o zachodnich trenerach, chcemy brać z nich przykład, ale wcale tego nie robimy. Rację mają wszyscy ci, którzy mówią, że  trenowanie kadry i trenowanie drużyny klubowej to dwie zupełnie inne sprawy. Ale jeżeli już komuś powierzamy kadrę to nie powinniśmy robić tego na kilka miesięcy. To robi PZPN za każdym razem, gdy kadrze powinie się noga. Zwalniany jest trener. Dobry czy zły – dajcie mu wreszcie szanse! Zatrudnijcie wreszcie kogoś komu dacie popracować kilka lat! Weźcie odpowiedzialność za swoje wybory. Tak bardzo znacie się na piłce nożnej, a nie wiecie, że zbudować drużyny narodowej nie da się w rok czy dwa, że stylu nie da się stworzyć w tak krótkim czasie? I to w tak specyficznej strukturze jaką jest reprezentacja narodowa – drużyna budowana na piłkarzach, grających w różnych klubach, w różnych krajach, spotykających się kilka razy do roku… Jeżeli przed każdymi eliminacjami zatrudniany będzie nowy trener – każde eliminacje kończyć będą się tak samo. I choć wielką fanką Waldemara Fornalika nie jestem, dziś to powiem: współczuję panu! Współczuję tego, że musiał pan pracować w takich warunkach, tego, że nikt nie dał panu szansy na pokazanie swoich możliwości, które na pewno są. Bo trener nie musi być lubiany przez media (polskie żadnego nie polubią) czy kibiców, trener musi być skuteczny – i to jego rola. A rolą PZPN jest wybór trenera takiego, który będzie spełniał swoją rolę. U nas jednak, w Polsce, swoich ról nikt nie spełnia. Dlatego wygląda to jak wygląda… I to by było na tyle. I trzeba zaczynać od nowa. I temu kto znowu będzie zaczynać i przejmie pałeczkę po Fornaliku – również serdecznie współczuję!



Chyba coś nam umknęło. W 2014 roku w Brazylii odbędą się finały Mistrzostw Świata, a znaczy to nie więcej niż tyle, że nasze Mistrzostwa już zaczęły się w pierwszym meczu eliminacyjnym. I to nie pora na testy i wymyślanie koncepcji, ale pora na wprowadzenie ich w życie – jak ma zrobić to trener zatrudniony przed kilkoma tygodniami, miesiącami? Gdy walka się toczyła, my byliśmy myślami gdzieś zupełnie indziej i przespaliśmy kilka ważnych meczów, z których zamiast 3 punktów, zagarnęliśmy 1. I to by było na tyle...