Oni ryzykowali własnym życiem

Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN

"Oni  ryzykowali  własnym  życiem - Polacy, którzy w czas Holocaustu ratowali Zydów". Taki tytuł nosi trwająca do 21 czerwca w  Centrum Pamięci Sankt Nikolai w Hamburgu wystawa. Jej przejmująca wymowa i znaczenie sprawiają, że wiele osób zabiera głos na ten  żywy temat i powraca do bolesnych, jak zaogniona i rozdarta rana zagadnień. Nie ulega wątpliwości, że Polacy mają ogromny udział w ratowaniu Zydów podczas II wojny światowej. Tak wię ekspozycja, której organizację przygotowało warszawskie Muzeum Historii Zydów Polskich  POLIN w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Konsulatem Generalnym w Hamburgu, także z Centrum Kształcenia Politycznego w Hamburgu niesie sporo wyjaśnień i jakże istotne moralne przesłanie.

Znamy je dobrze: - "Kto ratuje jedno życie  - ratuje cały świat.” Tak właśnie mówiła Irena Sendlerowa bohaterska Polka, która uratowała przed zagładą ponad 2,5 tysiąca żydowskich dzieci. Tłumaczeniem tekstów umieszczonych przy fotografiach na język niemiecki zajął się Instytut Polski w Duesseldorfie. Na uroczystym otwarciu w dniu 20 czerwca głos zabrali konsul dr Marian  Cichosz, kierownik centrali Kształcenia Politycznego dr Sabine Bamberger Stemmann i Ties Rabe miejscowy minister szkolnictwa. Wszyscy oni podkreślali rolę i znaczenie ekspozycji, mówili z uznaniem o przykładach heroicznego poświęcenia, którego wymownym znakiem jest pamięć i wiara w zwycięstwo dobra nad złem. Ties Rabe powiedział, że Polacy stanowią najliczniejszą grupę osób uhonorowanych tytułem „ Sprawiedliwy Wśród Narodów Swiata”. Na około 25,7 tysiąca osób, które otrzymały to zaszczytne  odznaczenie aż 6,5 tysiąca stanowią Polacy.

Oprowadzająca po wystawie jej kuratorka Klara Jackl z muzeum POLIN opowiadała o ludziach wielkich w swych dokonaniach jak:  Jan Karski, Władysław Bartoszewski,  Zofia Kossak Szczucka, ambasador Tadeusz Romer, Henryk Sławik, ale i wielu takich, którzy przez lata pozostawali nieznani jak Bogdan Jastrzębski z Częstochowy, Ryszard Ciszewski z matką Janiną ze Stanisławowa,  jak setki, a może i tysiące takich, o których nawet nie wiemy. Doskonale dobrane fotografie i  lapidarnie, lecz sugestywnie opracowane teksty wprowadzają oglądających w czas wielkiej dziejowej tragedii. Mówią o ludziach i ich czynach, o miejscach jakich być nie powinno, o wdzięczności, żalu i  ludzkich etycznych powinnościach.


W mroku kościelnej krypty ożywa przerażenie i poczucie winy, rodzą się pytania o istotę człowieczeństwa, o miarę heroizmu i wszechobecną bezduszność, nieczułość, obojętność. Dochodzi też do głosu podziw dla męstwa,  pochwała humanitaryzmu i godności, które nakazują oprzeć się złu zawsze i wszędzie. Wartość edukacyjna wystawy jest bezsporna. Powinni ją obejrzeć zwłaszcza młodzi ludzie, dla których znajomość historii nie zawsze zdaje się być w życiu istotna i ważna. Na uroczystości w podziemiach Sankt Nikolai była obecna pani Beata Ratajczak wspaniałas nauczycielka ze szkoły imienia Ireny Sendlerowej w  hamburskiej dzielnicy Wellingsbuettel. Niemal każdego roku jeździ ona ze swoimi uczniami do Warszawy, stale opowiada i wyjaśnia jakie znaczenie dla ich życiowych postaw powinna mieć patronka ich szkoły. I ten fakt jest miły sercom nie tylko Polaków zamieszkałym w Hamburgu, ale i wszystkim tym, którzy z nauki historii wyciągają właściwe wnioski.


 Ci, którzy nie mają możliwości obejrzenia wystawy, niech w wakacyjnych swych wyjazdach uwzglądnią także to najmłodsze, lecz jakże wspaniałe iinteresujące Muzeum POLIN w Warszawie przy Anielewicza 6.

Sława Ratajczak