Günter Gras nie żyje

Günter Grass

Odszedł artysta niezwykły i wielostronny, który potrafił powiedzieć Polakom i Niemcom więcej, niż oni sami o sobie wiedzą. Laureat Nagrody Nobla zmarł 12 kwietnia 2015 w Lubece. Międzynarodową sławę przyniosła mu tzw trylogia gdańska: „Blaszany bębenek” , „Kot i mysz”, „Psie lata”. Do jego ważnych dokonań należą też: „Z dziennika ślimaka”, „Turbot”, „Szczurzyca”, „Wróżby kumaka”, „Rozległe pole”, „Moje stulecie”, „Idąc rakiem”.

Pisarz angażował się na rzecz pojednania polsko-niemieckiego, popierał politykę Willy'go Brandta i towarzyszył mu wraz z Siegfriedem Lenzem w jego podróży do Warszawy w roku 1970. Grass kochał Gdańsk, którego był honorowym obywatelem, także doktorem honoris causa Gdańskiego Uniwersytetu. Posiadał kaszubski Medal Stolema. W czasach solidarnościowego zrywu i stanu wojennego wspierał finansowo, bez rozgłosu, polskich pisarzy. Znał Tadeusza Różewicza, Wisławę Szymborską, także gdańskich twórców Bolesława Faca, Pawła Huelle, z którym to miał się spotkać w Hamburgu w czerwcu tego roku. W 2006 opublikował swą autobiograficzną  książkę ”Przy obieraniu cebuli”, w której przyznał się, że jako młody chłopak służył w Waffen SS. Wywołało to wiele kontrowersji wokół jego postaci, wiele zamieszania i dyskusji. Powiedział, że milczał ze wstydu. Wiedziano, że cierpi.

Dla Gdańska uczynił wiele, tam na przedprożu Szerokiej znajduje się jego rzeźba „Turbot pochwycony”. Powtarzał, że Gdańsk sprawiedliwym wyrokiem należy do Polski, a to, że Niemcy potracili swe ziemie, to słuszna nauczka dla przyszłych pokoleń. W 1992 założył fundację im. Daniela Chodowieckiego, której zadaniem jest wspieranie polskich i niemieckich artystów. Günter Grass jest laureatem wielu prestiżowych nagród, a jego utwory tłumaczone są na liczne języki, budząc refleksje nad nowatorstwem i oryginalnością tej niebywałej prozy. Jego śmierć to wielka strata dla europejskiej kultury.

Slawa Ratajczak