14 czerwca 2015 r. w „bottropowskiej kniei“ odbył się wernisaż ogrodowy dwóch wspaniałych malarek Alexandry Kulik i Małgorzaty Broll. W otoczeniu soczystej zieleni stanęły białe namioty z zamglonymi oknami w których obie panie zaprezentowały swój dorobek twórczy. Na zasadzie kontrastu – bieli i czerni, a tu narazie mowa tylko o kolorze włosów, pokazały jak bardzo dojrzały jest ich pomysł na życie, a przy tym jak bardzo odmienny w patrzeniu na otaczające ich nie tylko problemy ale i piękno ujarzmione farbą i pędzlem. Alexandra „wystartowała“ z pełną ferią barw tęczy rozmytej niczym rozlane na płótnie pastelowe nuty.
Malgorzata w tonacji szarej wyrazistości stworzyła niepowtarzalny klimat i głębię półmroku.Poszukując dalej kontrastu wystarczy spojrzeć w ich oczy, które pomimo różnicy w tęczówce, odbijają się w czystej przestrzeni, najczystrzej kropli rosy. Obydwie zatrzymują czas, ale każdy z nich jest zapisany w innym wymiarze formy, barwy i techniki malarskiej. Porównując tylko dwa obrazy, aby uwypuklić i zobaczyć kontrast w ich wyrazie od razu widzimy, że obraz „Orchidea“ Alexandry ciągle pachnie i rozbudza ciekawość. „Zielony kot“ Małgorzaty nieustannie wyrusza na wieczorne łowy, ukryty za szafirem rozlewającym się na całym płótnie. „Zima“ Małgosi taka lazurowa w całej okazałości jest zimą zdrowia i zdrowego rozsądku. Oleńka maszeruje przez rozlewiska mocno stąpając z kolorową paletą w ręku.
Usposobienie obu malarek jest podobne, a zarazem odmienne w wizerunku osobistym i malarsko-twórczym. I tu rysuje się następny kontrast. Ola maluje smutek w jasnych barwach nieomal że skąpanych w promieniach słońca tak jak jej twarz, pomimo… wciąż buchająca radością. Małgorzata ostatnio zainspirowana poezją Witka Łukaszewskiego, tomikiem „CafePoema“- pomiędzy gitarą a niebem, swój smutek wkomponowuje w kolor ciemnej zieleni i szarości. Obrazy obu malarek trzeba zobaczyć, aby odczytać po swojemu co im w duszy gra. Widoczne to było i każdy kto zaszczycił wernisaż swoją obecnością, podpatrzyć mógł zza drzew ustawione na sztalugach obrazy kołyszące się na „niewidocznych sznureczkach“ w takt wspaniałej muzyki zespołu „Grand Piano“. Świetny wokalista i gitarzysta Witek Łukaszewski wprowadził piosenkami w większości własnej kompozycji , w fantastyczny nastrój „wyluzowania“.
Niespodzianką nie tylko dla malarek ale i dla gości był występ znanej nie tylko Polonii w Niemczech piosenkarki Lidii Marii Krüger, która wyśpiewała kilka wybranych piosenek ze swojego repertuaru. Niezawodny Elo Badura – doskonały wirtuoz gitary, wcześniej jeden z muzyków doskonale znanego w Polsce zespołu „Universe“ również uświetnił wernisaż pięknymi kompozycjami gitarowymi.
Mile się spacerowało pośród płócien ze szklaneczką spienionego piwka, kromką chleba obłożonego smalcem, zagryzając kwaśnym ogórkiem. Ogrodowy wernisaż Alexandry Kulik i Małgorzaty Broll rozkołysany, rozśpiewany i pełen doznań, wzruszeń, pozytywnej energii był ucztą dla oczu, uszu i duszy. Uśmiechy na twarzy gości z Niemiec, Holandii i Polski, liczne podziękowania i ukłony w kierunku obu malarek przypieczętowały zadowolenie udanego popołudnia i wieczoru w“ bottropowskiej kniei“.
Powyższa relacja nie jest analizą obrazów wystawianych podczas wernisażu, a jedynie krótką refleksją jednego widza, widziana oczami zza drzew, krzewów pachnących piwonii, pośród treli ptaków i nawiązanych nowych znajomości. Fantastyczny pomysł Alexandry Kulik loteryjną zabawą, wzbudził również zainteresowanie gości. Trzeba by było użyć wielkiej szpalty na łamach jakiejkolwiek prasy, aby każdy z obrazów zdefiniować i opisać. Dlatego polecam osobiście spojrzeć na twórczość malarską Alexandry i Małgorzaty, a oko i umysł odnajdą w nich radość, zadumę i ostrzejsze widzenie otaczających nas spraw i problemów, a także nieustannego piękna.
I ja tam byłam…
Elżbieta Gofman